wtorek, 1 lutego 2011

Drugą misję wykonałem i na niej się pięknie przebrałem


Dzisiaj Szaraki wysłała mnie na kolejną, już drugą misje. Pokażę Wam jej przebieg. Właściwie napiszę ;) Najpierw może pokażę Wam na czym ona polegała i jakie gadżety miałem do dyspozycji.


Więc może teraz przejdźmy do przebiegu tej misji:

Jak zwykle poszedłem do Szaraki aby wybrała mi misję. Dzisiaj w biurze Szaraki było straszne zamieszanie, z czego Szefowa kazała misję wybrać mi sama. Wziąłem listę dostępnych misji i spojrzałem na tą pt. ''Urodziny'' Wiedziałem że to mój kolega właśnie je organizuje. Postanowiłem podjąć się tego zadania. Odszukałem go i spytałem jak się ma i jak żyje. Odpowiedział że wszystko jest dobrze. Nagle powiedział mi że organizuje urodziny i czy nie zechciałbym przyjść. Ja oczywiście zrobiłem co należało do mojej misji, czyli się zgodziłem. Omawiał mi właśnie plan, kiedy to gwałtownie się obrócił i powiedział że musi już iść. Wydawało mi się to podejrzane, dlatego postanowiłem to zbadać. Śledziłem go aż do jego chatki. Kiedy już on wszedł do domu, ja zostałem na podwórku i spojrzałem w okno. Zobaczyłem tam mojego kolegę który rozmawia z kimś przez telefon. Rozmowa nie wyglądała na przyjazną. Włożyłem szybko na głowę opaskę podsłuchującą aby zobaczyć co mówi człowiek za telefonem. Okazało się że Panda rozmawiająca z moim kolegom groziła jej i prześladowała! Nie mogłem nic na to poradzić, więc poczekałem do jutra. W drodze do domu uświadomiłem sobie że mój kolega jak jest prześladowany to na pewno prześladowca znajdzie się na imprezie urodzinowej. Pozostało tylko czekać do jutra. 

Dzień później...

Przyjęcie miało rozpocząć się o godzinie 16.30. O 15.30 postanowiłem się zacząć szykować. Na urodziny każdy miał być w coś przebrany. Ja przebrałem się za Gucia z Pszczółki Mai. Nałożyłem na siebie podsłuchującą opaskę by słyszeć czy do ofiary nie zbliża się prześladowca i wielkie pomarańczowe okulary które służyły jako rentgen, żeby zobaczyć czy prześladowca nie ma broni. Była 16.15. Wsiadłem w samochód i pojechałem do domu kolegi. W domu było już około 10 osób. Stawić miało się 22. Zająłem Swoje miejsce przy stole i czekałem na tort, ale również na wskazówki dotyczące czy prześladowca już się stawił. Minęła 16.30 a na urodzinach był około 18 osób. Każdy dostał kawałek tortu, czapkę urodzinową i gwizdek. Mój kolega wybrał się do kuchni po napój winogronowy, kiedy to nagle usłyszałem przez moją opaskę prześladowcę i wystraszonego kolegę. Powiedziałem innym że idę do łazienki. Szybko pobiegłem więc do kuchni, pomóc koledze. Zakradłem się po cichu i pokazałem palcem koledze aby udawał że mnie nie widzi. Przez moje okulary sprawdzałem czy prześladowca nie ma broni. Okazało się że ma. Wziąłem łyżkę i trafiłem mu prosto w głowę. Prześladowca odwrócił się i wziął mnie za kołnierz. Ja przechwyciłem mu sprytem z kieszeni broń. Wystraszony prześladowca, kiedy zobaczył że trzymam mu nóż przy szyi uciekł. I chyba się go pozbyłem!

Miesiąc później...

Spytałem się kolegi czy prześladowca nie powrócił. Na co ten odpowiedział że na razie jest wszystko dobrze i nie widział go od dawna na wyspie. 
- Może się wyprowadził - krzyknąłem! Haha!

To już wszystko. Opisałem Wam całą moją drugą misję :)

Pozdrawiam Was Pandy :)
Sainek



Brak komentarzy: